Fot. Facebook / Odeska Narodowa Biblioteka Naukowa

Wojna na Ukrainie wciąż trwa. Mimo iż ludzie przyzwyczajają się do nagrań ruin, dźwięków alarmów i wiadomości o kolejnych ofiarach, jednak nie powinno to wpływać na determinację, chęć obrony swojego państwa i niesienia pomocy potrzebującym. O sytuacji w Odessie, związanej z pełnoskalową wojną rosyjsko-ukraińską, nastrojach panujących wśród mieszkańców miasta oraz działalności pomocowej Odeskiego Oddziału Związku Polaków na Ukrainie opowiedziała prezes Oddziału Switłana Zajcewa-Wełykodna. Rozmawiała z nią Danuta Stefanko.


Okres noworoczny na Ukrainie przebiegał bardzo niespokojnie, jak wygląda sytuacja w Odessie?

Jeżeli mówimy o Odessie, to ona nie jest wyjątkiem w Ukrainie, gdzie nic się nie wydarzyło. Niestety przed samym nowym rokiem, pod koniec grudnia były mocne ostrzały. Najgorsze są Shahedy, te aparaty bezpilotowe, które robią ogromną krzywdę przede wszystkim mieszkańcom miasta, cywilom. Przed nowym rokiem Odessę ostrzelano też pociskami dalekiego zasięgu, więc te pociski po raz kolejny niszczyły domy mieszkalne, w tym blok, prawie w centrum, na Mołdawiance. To jest taka dzielnica. Również kamienicę trzypiętrową, która została wybudowana jeszcze pod koniec XIX wieku.

Najgorsze jest to, że tam zginęli ludzie. Ludzie, którzy czekali na nowy rok, przygotowywali się do Świąt. Niestety jest, jak jest i w samą noc noworoczną też byliśmy dość ostro ostrzeliwani przed Rosjan. Jeden Shahed również trafił w budynek i w tym budynku zginął młody chłopiec, który miał 15 lat, a więc prawdę mówiąc, atmosfera jest bardzo uciążliwa i dołująca, ponieważ ludzie odczuwają codziennie, że są celami. Codziennie w nich albo w ich bliskich, czy ich domy może trafić coś, co zniszczy im całe życie.

Fot. Ukrinform / Nina Laszonok

Najbardziej tragiczne w tej wojnie jest to, że nie walczą ze sobą dwie armie, tylko okupanci rosyjscy walczą z mieszkańcami cywilnymi.

Tak. No i na przykład ostatnia praktyka jest taka, że wszystko celują akurat w miasto, więc w każdym razie będzie jakieś trafienie, albo to będzie ułamek czegoś, co też ma ogromne właściwości do niszczenia, albo może to być bezpośrednio pocisk czy Shahed. Wszystko leci w miasto i codziennie słyszymy alarmy, codziennie słyszymy nad naszymi głowami te Shahedy, bo one dość brzydko brzmią i to taki dodatkowy stres, ponieważ dźwięk oznacza, że gdzieś będzie ruina albo śmierć.

Jak mieszkańcy reagują na dźwięki alarmów? Bo jednak na Zachodniej Ukrainie nikt, nawet biorąc pod uwagę te ataki Lwowa, nie reaguje w sposób odpowiedzialny. Ludzie kontynuują swoje normalne codzienne życie.

Jeżeli chodzi o Odessę, to mogę powiedzieć, że ataki mamy najczęściej wieczorem. Większość moich znajomych, też ja sama, przestrzegamy zasady „dwóch ścian”, ponieważ znając życie, mając większe doświadczenie, większą niestety praktykę z tych ostrzałów, to wiemy, że dwie ściany uratują nas przed odłamkami, ale nie uratuje nas schron przed bezpośrednim trafieniem rakiety. Dlatego te „dwie ściany” są taką zasadą podstawową dla wszystkich mieszkańców.

Wspomniała Pani o atmosferze, o tym, że jest bardzo dołująca i napięta. Jak wygląda życie codzienne w Odessie?

W Odessie już prawie od dwóch lat jest zdecydowanie mniej ludzi na ulicach, ponieważ bardzo dużo mieszkańców wyjechało. Też przed nowym rokiem, w obawie, że znów będą mocne ostrzały energetyki ukraińskiej, bardzo dużo osób wyjechało. W ubiegłym roku na przykład w Odessie nie było prądu przez 20 godzin dziennie. Za te 4 godziny, zwłaszcza kiedy trafiały na noc, nic nie dało się zrobić.

Fot. Ukrinform / Nina Laszonok

Z drugiej strony, ci, którzy zostali, kontynuują swoje życie, bo jest świadomość, że jesteś celem, ale jest też świadomość, że jeżeli nie ty, to kto? Jeżeli nie ty pójdziesz do pracy do szpitala, to kto tam pójdzie? Jeżeli nie ty będziesz prowadził tramwaj, to kto tam pojedzie? Jeżeli nie ty będziesz w sklepie sprzedawał, to kto nakarmi ludzi? Są to takie podstawowe rzeczy, ale rzeczy, które może nawet ratują naszą psychikę ze względu na to, że wiemy, że powinniśmy dokonywać te albo inne czynności.

Pierwsze dni pełnoskalowej wojny były takim symbolicznym okresem ze względu na pomoc, która docierała z państw zachodnich na Ukrainę, w różne zakątki państwa. Teraz niestety bardzo często można usłyszeć na Zachodzie opinię, że ludzie są zmęczeni wojną, nie ma pieniędzy, nie ma możliwości przekazywania pomocy humanitarnej w takich objętościach, jakie są potrzebne. Właśnie, jak w Odessie wygląda sytuacja z pomocą?

Mogę powiedzieć o działalności Związku Polaków na Ukrainie, o naszej organizacji. Pod koniec grudnia realizowaliśmy wspaniały projekt „Pomoc rodakom w obliczu wojny”, finansowany przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz realizowany przez Fundację Wolność i Demokracja. Był to projekt, który dał nam możliwość przed Bożym Narodzeniem pomoc w zrobieniu Świąt dla ludzi z południa Ukrainy.

Były to między innymi osoby mieszkające w deokupowanej wsi Prawdino obwodu chersońskiego. Tylko 20-parę kilometrów od Chersonia, więc też od czasu do czasu są ostrzeliwani, oraz osoby z całkowicie zniszczonej wsi Kisilówka. Widząc tych ludzi, rozumiesz, że warto to robić, co najmniej dla nich i warto robić ze swojej strony. Nie będę mówiła o innych. Może ktoś jest zmęczony, prawie 2 lata i to jest trudno, ale z drugiej strony, czy ktoś chciałby zostać na miejscu Ukrainy?

Fot. Facebook / Związek Polaków na Ukrainie Oddział im. Adama Mickiewicza w Odessie

A znając życie i znając historię, to, co się wydarzyło w 1939 roku, to niestety nie zatrzymało się na Czechach, na Austrii, na Polsce. To potoczyło się dalej. Znając ambicje i „głód imperialistyczny”, nazwijmy to tak, to wątpię, że te kraje, które dzisiaj chcą zniszczyć Ukrainę, się zatrzymają. No więc wtedy, niestety, ale pomagać tym innym, zmęczonym, nie będzie komu, bo wszyscy będą w takiej samej sytuacji, jak dzisiaj jest Ukraina.

Tutaj bardzo ważne jest to, żeby jednak pamiętać o tej historii, która, jak by to nie brzmiało, jest nauczycielką życia i można dużo ważnych wniosków z historii wyciągnąć. Bardzo ważna jest też taka świadomość obywatelska. Mówiąc o tej świadomości, byłam raz w życiu w Odessie i zdziwiło mnie, że wszędzie jest język rosyjski. Jak wygląda teraz sytuacja językowa, czy ta świadomość obywateli Ukrainy się zmieniła i można częściej słyszeć język ukraiński w Odessie?

Zdecydowanie w Odessie częściej można usłyszeć język ukraiński. Ponadto miałam rozmowę ze swoim znajomym na ten temat i zrozumieliśmy, że przechodzimy na język ukraiński z ludźmi obcymi, bo wiadomo, jak jesteś z kimś swoim, to będziesz rozmawiał w tym języku, w którym masz przyzwyczajenie do tych rozmów.

Jak rozmawiasz z obcym człowiekiem, to ten człowiek będzie od ciebie słyszał język ukraiński. To jest taki test na poziom „swój-cudzy”. Najczęściej ludzie będą tobie odpowiadali również po ukraińsku. Od czasu do czasu można usłyszeć też język rosyjski. Co najbardziej cieszy, że prawie cała młodzież mówi dzisiaj w języku ukraińskim. Uważam, że język jest podstawą państwowości. Każdy obywatel tego państwa powinien rozumieć, co mu powiedziano w języku państwowym, czyli w języku ukraińskim.

Bardzo ważne, że ta wojna uświadomiła wielu ludziom potrzebę jedności językowej, jedności w podejściu do tożsamości. Mamy nadzieję, że po zwycięstwie, przez tę wojnę, jednak państwo będzie zjednoczone i naród ukraiński też, a ja Pani bardzo serdecznie dziękuję za tę rozmowę i za tę pracę, którą miejscowi Polacy w Odessie wykonują na rzecz przybliżenia zwycięstwa, ale też na rzecz wsparcia osób polskiego pochodzenia, Polaków na tych terenach.

Dziękuję również.


Program Radia CKPiDE:

Partnerzy

Współpraca

Partnerzy medialni


Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów

Up