Premier Polski Mateusz Morawiecki (Fot. Andrzej Haber / KPRM)

Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej Mateusz Morawiecki przebywał 1 lutego 2022 roku z roboczą wizytą na Ukrainie. W Kijowie szef polskiego rządu spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem oraz omówił możliwą pomoc Warszawy we wzmocnieniu zdolności obronnych Ukrainy, a także tworzenie szerokiej europejskiej koalicji dla przeciwdziałania rosyjskiej agresji.

„W obliczu zagrożenia dla suwerenności Ukrainy potrzebne są nie tylko gesty dyplomatyczne, ale też realna pomoc” – powiedział Mateusz Morawiecki w wywiadzie Polskiej Agencji Prasowej, zapowiadając swoją wizytę. „Jesteśmy gotowi dać ją naszemu sąsiadowi. O tym będę mówił we wtorek w Kijowie” – dodał premier Polski.

W przededniu swojej wizyty premier Mateusz Morawiecki zgodził się odpowiedzieć na pytania portalu Lewy Brzeg – LB.ua. Zapraszamy do przeczytania tej rozmowy.

„W chwili obecnej kluczowe jest wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy”

Jest to Pana pierwsza wizyta na Ukrainę. Zapowiadając ją, rzecznik rządu Piotr Müller podkreślił: „Zrobimy wszystko możliwe, aby zachować pokój w Europie”. Jakie są Pana osobiste oczekiwania od tej wizyty?

W obliczu zagrożenia ze strony Rosji cała Europa potrzebuje solidarności, zdeterminowania oraz pełnej współpracy. Ta presja wzrasta w ciągu wielu miesięcy. Już w listopadzie odbyłem około dziesięciu wizyt do stolic europejskich, żeby porozmawiać o wspólnej polityce wobec Moskwy i Mińska. Jest to nie tylko problem bezpieczeństwa Państwa kraju, ale także wyzwanie dla całego kontynentu, a w szczególności dla Europy Środkowej i Wschodniej.

Dotychczas Pan zasadniczo odmawiał się od wizyt na Ukrainę, mówiąc o konieczności złagodzenia kłótni historycznych. Czy Pana zdaniem, ukraińskie i polskie społeczeństwa są przygotowane dzisiaj do ich rozwiązania? Czy widzi Pan różnicę w podejściu do pytań naszej przeszłości obecnej władzy ukraińskiej i jej poprzedników?

Polacy i Ukraińcy mają długą wspólną historię, wypełnioną bolesnymi momentami. Jest w niej jeszcze wiele niezagojonych ran. Tej historii nie można zapominać, a dobre stosunki możemy budować tylko na prawdzie historycznej.

Premierzy Polski i Ukrainy (Fot. Gabinet Ministrów Ukrainy)

Tysiące zabitych na Wołyniu Polaków do tej pory nie mają grobów. To wciąż nierozwiązana kwestia. W Polsce prawie każda rodzina ma związane z tym trudne doświadczenie – i moja też, bo moja mama pochodzi ze Stanisławowa. Ta dyskusja nie może być przedmiotem żadnych politycznych negocjacji – prawda musi zwyciężyć. Jednocześnie, bez względu na trudną przeszłość, przed nami wspólna przyszłość.

W ubiegłym tygodniu Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjął rezolucję, w której wezwał rządy państw NATO i UE do kompleksowego wsparcia Ukrainy na tle agresji rosyjskiej. Jak, Pana zdaniem, ma wyglądać wsparcie ze strony UE i NATO?

W chwili obecnej kluczowe jest wzmocnienie zdolności obronnych Ukrainy. Zarówno poprzez wyposażenie ukraińskich sił zbrojnych na granicy z Rosją, jak i poprzez wzmocnienie sił NATO na wschodniej flance. Na razie te działania odbywają się chaotycznie, podczas gdy potrzebna jest jedność i jednoznaczne ruchy.

Nawet więcej, Unia Europejska już dziś ma przedstawić Władimirowi Putinowi plan sankcji oraz skutków gospodarczych, które czekają Rosję w przypadku próby naruszenia granic Ukrainy. Władimir Putin powinien wiedzieć, że jakakolwiek próba rozpoczęcia wojny przyniesie Rosji gospodarczą katastrofę.

W wywiadzie dla hiszpańskiego wydania El Mundo powiedział Pan, że członkowie UE są solidarni w tym, że Ukraina powinna zachować suwerenność, istnieją jednak rozbieżności odnośnie do sankcji wobec Rosji w przypadku inwazji. Chodzi przede wszystkim o skalę sankcji przeciwko Rosji oraz skalę pomocy militarnej dla Ukrainy. Czy uda się Polsce wspólnie z innymi przyjaciółmi Ukrainy w UE przekonać tych, którzy są zwolennikami niezbyt ostrych sankcji wobec Rosji?

Takie rozbieżności są naturalne. UE obejmuje tereny od wschodniej granicy, od Polski i państw bałtyckich do Portugalii. Zatem warunki geopolityczne są różne. Ale pokój i wojna dotyczą nas wszystkich. Więc wszyscy powinniśmy być pełni zdeterminowania w przeciwdziałaniu rosyjskiemu zagrożeniu. Według mnie Niemcy działają dziś zbyt miękko i rozczarowują. Motywy takiego stanowiska są mniej ważne. Jednak ważne znaczenie mają skutki tego niezdecydowania. One niepokoją Europę i już czas naprawić to pasywne stanowisko.

Lider hiszpańskiej partii „Vox” wita premiera Polski podczas spotkania w Madrycie (Fot. polishnews.co.uk)

W sobotę brałem udział w spotkaniu europejskich kierowników i liderów partii konserwatywnych w Madrycie. Właśnie tam nam udało się wypracować uzgodnione stanowisko wobec Ukrainy. We wspólnej deklaracji wprost nazwaliśmy rosyjskie zagrożenie po imieniu. Żadnych złudzeń, niedomówień czy nieścisłości. Jednocześnie, przynajmniej dla części tych środowisk, kwestie, związane z Ukrainą są tematami dalekimi, być może, nieoczywistymi. To zdecydowanie się zmienia. Właśnie dzięki takim spotkaniom jak w Madrycie.

Władze Ukrainy niebezpodstawnie twierdzi, że trzeba próbować powstrzymać Rosję od agresji, ponieważ sankcje, wprowadzone post factum, słabo pomogą ofierze agresji. Czy gotowa jest UE do pewnych działań prewencyjnych? Jakie to mogłyby być działania?

Właśnie dlatego od wielu tygodni mówię o niezbędności jednoznacznej pozycji całej UE i NATO już teraz. Rozmawiamy w różnych formatach i grupach, wielu liderów bardzo dobrze to rozumie.

W otwartym konflikcie wszyscy poniesiemy straty. Nawet jeśli obywatele UE nie zobaczą wojny w swoim kraju, na pewno odczują efekt zwrotny: destabilizację, poczucie zagrożenia, zerwane handlowe, kulturalne, społeczne kontakty. To nie jest tak, że UE może nie reagować, bo sprawa jej nie dotyczy.

„Jeżeli stanowisko Niemiec wobec Ukrainy jest wielkim rozczarowaniem, to ich udział w budowie Nord Stream-2 jest wielkim błędem”

Określił Pan „wielkim rozczarowaniem” stanowisko Niemiec, które blokują sprzedaż broni Ukrainie przez NATO i robią wszystko możliwe, żeby wyłączyć Nord Stream-2 z kontekstu agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie. Dlaczego Niemcy tak otwarcie rozczarowują nie tylko Ukrainę, ale też swoich europejskich partnerów?

Jeżeli stanowisko Niemiec wobec Ukrainy jest wielkim rozczarowaniem, to ich udział w budowie Nord Stream-2 jest wielkim błędem. Problem polega na tym, że za ten błąd zapłaci cała Europa. Jeżeli NS2 zostanie uruchomiony, to na długie lata i dziesięciolecia przekreśli próby budowy wolnego rynku gazu w Europie.

Muszę szczerze przyznać, że nie ma jednej odpowiedzi na pytanie o motywy obecnej polityki Berlina. Gospodarcze interesy są zawsze ważnym argumentem, ale tym razem nie sądzę, że będzie on wystarczający. Być może, ostrożność niemieckiej polityki wynika z historycznych strachów i szczególnej roli Niemiec w europejskiej polityce po II wojnie światowej. Ale jeżeli historia ma coś do powiedzenia, to mówi tak: Władimira Putina trzeba powstrzymać, dopóki nie jest za późno. I do tego będę wzywać kanclerza Scholza. Niemcy powinny wziąć na siebie większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo Europy.

Stacja Nord Stream-2 w Lubminie, Niemcy (Fot. nord-stream2.com)

W przypadku uruchomienia Nord Stream-2 ucierpi nie tylko Ukraina, ale też wschodnia flanka UE, w tym też Polska i Słowacja staną się bardziej wrażliwe. Jak Pan uważa, czy po zmianie stanowiska USA co do Nord Stream-2 zostały szanse zablokować jego pracę?

Od samego początku ostrzegaliśmy naszych europejskich partnerów przed budową tego gazociągu, który dzieli Europę. Obecna infrastruktura transportowa jest wystarczająca dla zabezpieczenia należnej dostawy gazu w Europie – ten gazociąg jest tylko instrumentem szantażu, skierowanym na destabilizację Ukrainy i naszego regionu. Zapobieganie temu jest nie tylko możliwe. To przede wszystkim konieczność.

Czy w 2022 roku skończy się kontrakt między Gazpromem i PGNiG oraz, czy zamierza Polska podpisać nowy kontrakt ze spółką rosyjską?

Jeszcze kilka lat temu zadawanie tego pytania nie miałoby sensu, ponieważ nie mieliśmy wyboru, tylko podpisanie jeszcze jednego kontraktu z Gazpromem. Teraz dzięki stopniowej dywersyfikacji źródeł importu gazu ziemnego Polska po raz pierwszy w historii ma szansę stać się niezależną od importu gazu z Rosji. Tylko dzięki dywersyfikacji możemy prowadzić negocjacje z rosyjskim dostawcą gazu na uczciwych warunkach.

„Nie rozpatrujemy możliwego napływu uchodźców z Ukrainy jako zagrożenia”

W ubiegłym tygodniu Pana kolega, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik powiedział, że w przypadku pełnowymiarowej rosyjskiej agresji Polska może otrzymać do miliona uchodźców z Ukrainy. Czy przygotowuje się rząd Polski na takie scenariusze kryzysowe?

Wierzę, że Moskwa się opamięta i nie rozpocznie nowej wojny w Europie. Jeżeli jednak będzie inaczej, drzwi do Polski będą otwarte.

To nie jest nowa sytuacja. Po rosyjskiej agresji na wschodzie Ukrainy w 2014 roku tysiące ukraińskich rodzin przyjechały do Polski.

Polaków i Ukraińców łączy podobieństwo kulturowe i językowe, a to sprzyja podjęciu decyzji o zamieszkaniu w Polsce. Według szacunków obecnie w Polsce przebywa do 1,5 mln ukraińskich obywateli. Znaleźli swoje miejsce w polskim społeczeństwie. Tutaj pracują i wychowują swoje dzieci. Ukraińcy są mile widziani w Polsce.

Czy oczekuje polski rząd wzrostu migracji zarobkowej z Ukrainy w związku z niespokojną sytuacją tutaj? Jeżeli tak, o jakich ilościach migrantów dodatkowo możemy mówić?

Polska gospodarka przeżywa jeden z najwyższych temp wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej, a jednocześnie jedną z najniższych stóp bezrobocia. Można powiedzieć, że codziennie są tworzone nowe miejsca pracy. Oprócz tego w Polsce również szybko wzrasta wynagrodzenie, zaprowadziliśmy historyczne obniżenie podatków.

Kolejka samochodów na granicy polsko-ukraińskiej, 2021 r. (Fot. EPA/UPG)

Ukraińcy wiedzą, że w Polsce zawsze znajdą schronienie. Polscy przedsiębiorcy cenią ukraińskich pracowników – oczekujemy, że rok rocznie będziemy potrzebowali więcej rąk do pracy.

28 stycznia w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego Polski omówiono sytuację w związku z zagrożeniem inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Jakie zagrożenia widzi Polska w kontekście możliwości pełnowymiarowej agresji Rosji przeciwko Ukrainie – oprócz wspomnianego napływu migrantów?

Trudno jest oszacować skutki pełnowymiarowej agresji, ale jedno nie budzi wątpliwości – rozpatrujemy bezpieczeństwo Ukrainy i jej suwerenny rozwój jako warunek konieczny do zapewnienia pokoju w całej Europie.

Obecnie nie rozpatrujemy możliwego napływu uchodźców z Ukrainy jako zagrożenia. Ich przyjęcie i udzielenie pomocy w razie konfliktu rozpatrujemy jako oczywiste.

Czy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podjęło jakieś decyzje w kontekście udzielenia dodatkowej pomocy Ukrainie? Jeżeli, oczywiście, możemy o to zapytać?

Przede wszystkim Rada Bezpieczeństwa Narodowego była wyrazem ponadpartyjnego wsparcia sprawy ukraińskiej. Nie chcę mówić o konkretnych decyzjach nie ze względu na tajność spotkania, a dlatego, że w końcu oni też prowadzą konsultacje z władzami na Ukrainie.

Samo zagrożenie rosyjskiej agresji już teraz poważnie szkodzi ukraińskiej gospodarce. Straciliśmy dostęp do rynku pożyczek, z Ukrainy aktywnie ucieka kapitał. Co Pan poradziłby ukraińskim kolegom w tej sytuacji?

Cierpliwości i konsekwentności w trzymaniu się prozachodniego, proatlantyckiego kierunku, jaki wybrała Ukraina.

Światowy rynek kapitału jest bardzo wrażliwy na ryzyko i oczekuje wielkich wynagrodzeń za jego aktywizację. Im szybciej uda nam się zwalczyć ryzyko konfliktu, tym szybciej na rynki wróci pokój. Ukraina ma zbyt wielki potencjał rozwojowy, żeby inwestorzy tego nie zauważyli.

„Jestem przekonany, że nasi sojusznicy z NATO są świadomi tego, że kiedy Rosja stawia ultimatum, to znaczy, że szykuje się na kolejny krok”

Niedługo startują wspólne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe przy granicy Polski, Ukrainy oraz Litwy. Jak Pan ocenia, czy stanowią one dodatkowe zagrożenie zarówno dla Ukrainy, jak i reszty sąsiadów Białorusi?

Ćwiczenia na granicy z Ukrainą czy Polską to nie jedyna działalność Moskwy. Regularne naruszenia przestrzeni powietrznej, ataki hakerskie na instytucje państwowe czy atak na wschodnią granicę Polski, Litwy i Łotwy, dezinformacja w mediach – to są elementy konfliktu hybrydowego.

Rosyjski sprzęt wojskowy przybywa na Białoruś (Fot. mil.by)

Na ile są to realnie zagrożenia, a na ile teatr polityczny – wie tylko sam Władimir Putin. Nie możemy jednak ryzykować, więc jesteśmy przygotowani na różne scenariusze.

Mówił Pan, że Łukaszenka rozpętał wojnę hybrydową przeciwko Europie. Pana zdaniem, jak daleko jest gotowy pójść samozwańczy prezydent Białorusi w tej wojnie teraz?

Aleksander Łukaszenka nie jest niezależnym politykiem. Nie ma mandatu demokratycznego od obywateli Białorusi, a jego władza zależy od wsparcia Moskwy. To straszna sytuacja. Żeby zachować swoją prezydenturę, może być gotów ulec dowolnemu rozkazowi Rosji.

Jak Polska ocenia propozycje USA w odpowiedzi na ultimatum Rosji w kontekście gwarancji bezpieczeństwa i wymogów ograniczenia obecności NATO w Europie Wschodniej?

Odpowiedź mogła być tylko jedna. Albo się zgadzamy na nową imperialną politykę Rosji, albo przestrzegamy zasad. Stany Zjednoczone i NATO stanęły po stronie zasad, które podzielają demokratyczne państwa na całym świecie. Nie ma i nie może być zgody na neoimperialne próby decydowania o losie niezależnych państw, na naruszanie ich niezależności i prawa międzynarodowego.

Jestem przekonany, że nasi sojusznicy z NATO są świadomi tego, że kiedy Rosja stawia ultimatum, to znaczy, że szykuje się na kolejny krok. Dlatego konieczne jest wzmocnienie wschodniej flanki NATO. To leży nie tylko w interesach Polski, jest to decydujący czynnik dla zapewnienia bezpieczeństwa całego regionu.

Obecnie trwa aktywna współpraca na osi Wielka Brytania – Polska – Ukraina. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Elizabeth Truss mówiła nawet, że Londyn rozpatruje możliwość stworzenia trójstronnego sojuszu z Ukrainą i Polską. Czy taka perspektywa jest realna? Jakimi Pan widzi – jeżeli widzi – cele i zadania tego sojuszu?

Wielka Brytania z własnego doświadczenia wie, jak długa i ciężka może być ręka Moskwy. Przecież do zamachu na Siergieja Skripala doszło na terenie Wielkiej Brytanii. Takich przypadków jest dużo, ale w ciągu ostatnich lat rosyjskie służby przeprowadzały ataki nie tylko na terenie Rosji czy bezpośrednio blisko niej.

Polska pomoc humanitarna w Kijowie (Fot. Andrzej Haber / KPRM)

Takie działania uderzają w podstawy ładu państwowego, ładu demokratycznych państw. Oprócz tego są uzupełniane manipulacją opinii publicznej, prowadzeniem ataków hakerskich oraz wojną informacyjną – są to elementy wielkiej rosyjskiej strategii. Londyn i Warszawa realnie oceniają skalę tego zagrożenia, a podobny pogląd zbliża nasze kraje i zmusza do szukania wspólnych rozwiązań w celu ochrony bezpieczeństwa i pokoju w Europie.

W sierpniu 2008 roku Rosja rozpętała wojnę przeciwko Gruzji. Wtedy agresję Kremla udało się powstrzymać, między innymi dzięki działalności prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który potrafił stworzyć koalicję międzynarodową. W trakcie tamtej wojny prezydenci Polski, Ukrainy, Litwy, Estonii oraz premier Łotwy osobiście przybyli do Tbilisi, żeby zaświadczyć solidarność z Gruzją oraz stać się swoistą tarczą dla niej. Dlaczego Pana zdaniem UE, NATO i tzw. zbiorowy Zachód nie wyciągnęli wniosków z tych wydarzeń? Przecież fakt, iż agresor nie poniósł żadnych konsekwencji, dał mu poczucie bezkarności.

W swoim przemówieniu prezydent Lech Kaczyński dokładnie określił, że Wschód Europy – to wielka całość, ułożona jak domino. Jeżeli jedno z państw ponosi klęskę, to tylko kwestia czasu, kiedy innych spotka zagrożenie. Rzeczywistość potwierdziła i potwierdza prawdziwość tego twierdzenia.

Niestety w Europie Zachodniej wielu polityków odbiera to zagrożenie jako coś dalekiego, jak historię z zupełnie innego świata. Dlatego tak ważne jest informowanie naszych zachodnich partnerów o tym, że świat jest mniejszy, niż myślą, a rosyjskie zagrożenie dotyczy także ich.

„W epokę globalizacji silne więzi gospodarcze są również kwestią bezpieczeństwa, nie mniej ważną, niż armia i sojusze wojskowe”

W styczniu bieżącego roku PKP S.A. zarzuciła Kolejom Ukraińskim blokadę od końca listopada 2021 roku wszystkich tranzytów towarowych do Polski przez terytorium Ukrainy z 15 państw, w tym z: Chin, Rosji, Kazachstanu. Czy będzie to pytanie przedmiotem rozmów podczas Pana wizyty? Czy z kolei polski rząd jest gotowy znieść ograniczenia co do ilości zezwoleń na samochodowe przewozy towarowe dla Ukrainy, o co już od trzech lat prosi nasz rząd?

Polska i Ukraina mają możliwość wspólnie zarabiać na transporcie kolejowym z Azji. Natomiast strona ukraińska zablokowała kolejowe przejścia graniczne. Bo jak inaczej nazwać jednoczesny początek remontu wszystkich linii kolejowych, prowadzących do granicy z Polską zimą?

Premier Polski Mateusz Morawiecki (Fot. Andrzej Haber / KPRM)

Nie tak dawno Koleje Ukraińskie dołączyły do gry o przewozy kontenerowe między Chinami i Unią Europejską, a blokada kolejowych przejść granicznych stawia Ukrainę w tej konkurencji w niekorzystnej pozycji. W biznesie bardzo ważne są przewidywalność i zaufanie.

Ilość zezwoleń na przejazd ciężarówek to sprawa otwarta, ale najpierw rząd Ukrainy musi zająć się kwestią traktowania polskich kierowców na Ukrainie, które, mówiąc łagodnie, jest niesprawiedliwe. Jest to jedna z przyczyn, dla których polskie firmy nie wykorzystują swoich limitów transportowych w ukraińskim kierunku.

Szybkie rozwiązanie tej sytuacji jest w naszych wspólnych interesach.

Polska jest dla Ukrainy drugim co do wielkości partnerem handlowym i rynkiem eksportowym. Jakie dziedziny według Pana mają największy potencjał dla współpracy naszych państw? Jakie problemy Pan dostrzega?

Siłą naszej gospodarki jest jej dywersyfikacja, to wpływa na wymianę handlową między naszymi państwami. Współpraca gospodarcza naszych państw ma wielki potencjał dalszego rozwoju we wszystkich dziedzinach.

Współpraca gospodarcza między Polską i Niemcami jest dobrym drogowskazem. Priorytetem w tym kontekście jest sprzyjanie współpracy przedsiębiorców po obydwie strony granicy oraz odblokowanie kanałów handlowych.

Mam nadzieję, że dzisiejsze problemy da się szybko rozwiązać. Jest to ważne nie tylko ze względów gospodarczych. W epokę globalizacji silne więzi gospodarcze są również kwestią bezpieczeństwa, nie mniej ważną, niż armia i sojusze wojskowe.

Źródło: lb.ua
Z języka ukraińskiego przetłumaczyła Danuta Stefanko

Partnerzy

Współpraca

Partnerzy medialni


Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów

Up