Pomnik ku czci Maurycego Gosławskiego w Iwano-Frankiwsku, 2022 r. (Fot. Andrzej Leusz)

Maurycy Gosławski (1802-1834) – polski poeta epoki romantyzmu, uczestnik powstania listopadowego (1830-1831), który ostatnie miesiące swojego życia spędził w Stanisławowie. Jego życie było krótkie, ale pełne różnych niezwykłych wydarzeń.

Urodził się we Franpolu (obecnie Kosohirka) w ubogiej rodzinie szlacheckiej. Jego ojciec był rządcą dóbr na Podolu. Maurycy Gosławski uczęszczał do szkoły w Kamieńcu Podolskim, a następnie w 1819 roku wstąpił do Liceum Krzemienieckiego na Wołyniu – polskiego ośrodka edukacyjnego, istniejącego w latach 1805-1831, zwanego także Atenami Wołyńskimi. Liceum Krzemienieckie odegrało znaczącą rolę w rozwoju kultury polskiej na Wołyniu.

Po ukończeniu liceum rozpoczął pracę jako nauczyciel prywatny w rodzinach ziemiańskich. Po opuszczeniu Krzemieńca Gosławski wrócił na swoje piękne Podole, gdzie niełatwe warunki życia zmusiły go do zajęć nauczycielskich. Nauczał więc u Trzecieskich w Berezówce, później w roku 1824 u Wilamowskich, następnie wykładał młodym Michalskim z Kordyszówki (1825-1826), braciom Melanii, do której silnie zabiło serce poety.

Dwa lata spędzone w Kordyszówce były latami prawdziwego szczęścia dla Gosławskiego. Niebo podolskie, Miodoborskie góry, Smotrycz, srebrnym pierścieniem skalisty opasujący Kamieniec, wreszcie miłość wzajemnością odpłacona – były to czynniki, oddziaływujące dodatnio na talent poetycki. Pisząc i marząc, Gosławski nie spodziewał się, że – mimo wzajemności Melanii – rodzina bogatej panny przeciwną będzie najserdeczniejszym jego zamiarom. Opuścił więc Kordyszówkę i w 1827 roku przeprowadził się do Warszawy, gdzie został urzędnikiem w kancelarii Wielkiego Księcia Konstantego.

Maurycy Gosławski (Fot. wikimedia.org)

W 1828 opublikował swoje poematy pt. „Urojenia i Leszek” w Dzienniku Warszawskim. W tym samym roku rozpoczął służbę w kancelarii sztabu gen. Iwana Dybicza. Pod jego dowództwem uczestniczył w kampanii na Bałkanach podczas skutecznej dla Rosji wojny rosyjsko-tureckiej (1828-1829). Po jej zakończeniu powrócił do Warszawy.

Powstanie listopadowe albo wojna polsko-rosyjska (1830-1831) – polskie powstanie narodowe przeciwko Imperium Rosyjskiemu, które wybuchło w nocy z 29 na 30 listopada 1830, a zakończyło się 21 października 1831. Zasięgiem swoim objęło Królestwo Polskie i część ziem zabranych (Litwę, Żmudź i Wołyń). Na wieść o wybuchu powstania w 1830 Maurycy Gosławski wstąpił do oddziałów polskich. Służył w Legii Pieszej Litewsko-Ruskiej, w randze podporucznika. Przebywał aż do końca w oblężonym Zamościu i pozostał jednym z siedmiu ostatnich oficerów przeciwnych poddaniu twierdzy.

Po kapitulacji został zesłany w głąb Rosji jako jeniec wojenny. Uratował się ucieczką do Galicji, gdzie przebywał pod przybranym nazwiskiem, jako Maurycy Jasiński. Ukrywał się we Lwowie, potem osiadł w cyrkule czortkowskim, skąd wkrótce udał się do Francji. Rok później wrócił do Galicji z kilkoma towarzyszami, a następnie trafił do konspiracyjnych oddziałów Józefa Zaliwskiego. Wraz z nimi przeprawił się na lewą stronę Zbrucza. Akcja ta była nieudana i sprawiła liczne aresztowania w Galicji. Czyn ten wielu przepłaciło życiem, niektórzy zdrowiem.

Maurycy Gosławski wkrótce został ujęty przez carską policję. Najpierw przebywał w więzieniu w Zaleszczykach, potem przeniesiono go do Stanisławowa, gdzie przetrzymywano go w dawnym klasztorze oo. trynitarzy. Przeniesienie do Stanisławowa okazało się dla Maurycego Gosławskiego zmianą negatywną – traktowany był jak zbrodniarz. Niestety 17 listopada 1834 roku umarł na tyfus.

Wojciech Kossak „Olszynka Grochowska”, wersja z 1928 r. Bitwa o Olszynkę Grochowską – najbardziej krwawa bitwa powstania listopadowego (Fot. Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie)

Chorobą zaraził się w kryminale podczas pielęgnowania chorego współwięźnia i towarzysza wyprawy. Dopóki był więziony w Zaleszykach, gdzie ówcześnie starostą był Nidecki, dopóty pobyt Gosławskiego w więzieniu był znośny. Kiedy został przeniesiony do Stanisławowa pod dozór starosty Milbachera, jego pobyt w więzieniu stał się bardzo uciążliwy. Starosta utrudnił mu wszelkie kontakty z rodakami chcącymi przyjść mu z pomocą w czasie choroby. Obchodzono się z nim srogo.

Śmierć Gosławskiego władze miejskie trzymały w tajemnicy i dopiero po kilku dniach mieszkańcy dowiedzieli się o jego zgonie. Pomimo usilnych próśb obywateli miasta, starosta Milbacher nie zezwolił proszącym wyprawienia zmarłemu należnego pogrzebu. Władze miasta rozkazały, aby rano, potajemnie pochować go jak prostego kryminalistę. Jednak stało się całkiem inaczej. Obywatele powiadomieni przez zacnych i gorliwych patriotów m.in. Andrzeja Przybysławskiego i Teofila Wiśniowskiego, zjechali się tłumnie do Stanisławowa i rano 19 listopada zebrani mieszkańcy dostrzegli, iż na prostym wozie, w trumnie przykrytej słomą, przywieziono ciało Gosławskiego do cerkwi na przedmieściu. Leon Zienkowicz uprosił księdza Pokłodowskiego, ażeby nie zaczynał nabożeństwa, póki nie da mu znać, kiedy przyjaciele i koledzy zmarłego, za którego duszą chcą zanieść modły ostatnie, poschodzą się… Ksiądz nie tylko nabożeństwa nie przyspieszał, lecz przyozdobił światłem katafalk, przywołał swoich wikarych, diaków, poddiaków i rozpoczął odprawiać modły, paraktazy itd., tak że aż do południa, a może i dłużej, przeciągnął nabożeństwo.

Po ukończonych ceremoniach z cerkwi wyniesiono ciało na skromny karawan, zaprzężony w chłopskie konie, te co zmarłego z kryminału do cerkwi przywieźli. Na publiczności zrobiło to ogromne wrażenie. Ubogim karawanem szły piechotą najpierw panie w aksamitach, sobolach i innych kosztownościach, a za nimi tłumy mężczyzn.

Kiedy kondukt wszedł na cmentarz, uczestnicy zastali grób dla Gosławskiego już w połowie przez kryminalistów wykopany. Mężczyźni odebrali więźniom rydle i dalszą robotę kończyli sami. Przed spuszczeniem do grobu, do trumny przystąpił Leon Zienkiewicz, który dopełnił prośbę, jaką nałożyła mu panna Marianna Bieńkowska, prosząc go jeszcze, kiedy byli w cerkwi, aby przed spuszczeniem do grobu ciała zmarłego, otworzył trumnę i doręczone mu przez nią, zawiniątko owinięte w papierze włożył Gosławskiemu pod głowę. Co w tym było? – tego Marianna Bieńkowska nigdy nikomu nie powiedziała.

Sztandar z 1831 r. z hasłem: „Za naszą i waszą wolność” (Fot. twojahistoria.pl)

Z listu pana F. Ch., który osobiście znał Gosławskiego, 8 października 1859 r.: „...Należy dodać, iż postać Gosławskiego nie była uderzającą. Blady, miernego wzrostu, chudy, rysy mocno wydatne a potężne wąsy zakrywały całkiem usta i zęby okopcone ciągłym paleniem fajki. W rozmowie był przyjemny, ale sarkastyczny. Biada temu, kto mu dokuczył. Odważny do zuchwałości, dla przyjaciół wylewny, do wszelkich poświęceń gotów w każdej chwili, a w pożyciu domowym łatwy i miły. Prawdziwy jego talent rozwinął się dopiero w chwilach nieszczęścia i klęski narodowej. Miał nie tylko wysokie zasługi wojskowe, poetyczny talent, ale piękny charakter publiczny i prywatny”.

W 1879 roku na cmentarzu katolickim przy ulicy Sapieżyńskiej w Stanisławowie, dzięki staraniom burmistrza Ignacego Kamińskiego oraz dyrektora Kasy Oszczędnościowej Felicyana Milerowicza, odsłonięto pomnik ku czci Maurycego Gosławskiego. Pomnik ten jako jeden z nielicznych uniknął zniszczenia podczas wyburzenia cmentarza w okresie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej na początku lat 80. XX wieku.

Tekst: Piotr Hawryłyszyn


Maurycy Gosławski „Chorągiewka” (fragment), Chevincent, lipiec 1832 r.

Widzisz, dziewczę, chorągiewkę,
Co przy mojej lancy drży?
Zaśpiewam ci o niej śpiewkę:
Ona piękna, tak, jak ty (…)

Nie płacz, luba bywaj zdrowa!
Łzy na cięższe zostaw dnie;
Co Bóg sądzi – bądź gotowa –
Może wrócę, może nie – (…)

Rok przeminął, dziewczę płacze,
O nim nikt nie umie rzec,
Poległ gdzieś, lub dni tułacze
W obcej ziemi musi wlec.

I po czterech świata końcach,
Czterem wiatrom w tropy leć,
Jeśli o Polski obrońcach
Pragniesz, dziewczę, wieści mieć.

Tam ci powie o nim może
Grób, nieznanej ziemi,
Dzikie Afryki bezdroże,
Lub z sybirskich która z min.

Bo Bóg dobry i w nagrodę
Za tyle łez, krwi i strat,
Za Ojczyznę, za swobodę,
Dał tułaczom w zamian świat.

Partnerzy

Współpraca

Partnerzy medialni


Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów

Up